Cześć!
Dzisiaj jestem umęczona, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. W stajni dzisiaj spędziłam ponad 7 godzin, więc jestem prze szczęśliwa! Już od 09:00 rano zawitałyśmy z dwoma Wiktoriami u boku kochanych wierzchowców.
Tak jak pisałam w pierwszej notce - postaram się opisywać to, co zrobiłam danego dnia w stajni. Wiem, że wielu osób to w ogóle nie interesuje, ale ja jednak chciałabym po prostu pozostawić to do swoich dalszych refleksji :)
A więc, kiedy tylko przybyłyśmy, Asia nas cieplutko powitała. Zabraliśmy wszyscy lonże, konie i poszliśmy na pobliskie pastwisko, gdzie towarzyszyły nam słońce, wiatr i chmury. Trawa była mokra, a nasze sztyblety obklejone zostały dmuchawcami. Kiedy wróciliśmy, ja z dziewczynami dostałyśmy od Asi rozkład dnia. Każdy wziął się do pracy. Między innymi wyczyściłyśmy kuce (Łatkę, Milano, Smerfusia i Felusia), siodłałyśmy i rozsiodływałyśmy konie, czyściłyśmy, patrzyłyśmy jak inni jeżdżą, rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się z Asią oraz innymi, oprowadzałyśmy dzieci na kucach, no i ja opanowałam podstawy lonżowania :)
Po godzinie 15:00 postanowiliśmy, iż wyprowadzimy kucyki na pastwisko. Uwiązy i lonże poszły w dłonie. Ja osobiście chciałam wyprowadzić Milano, gdyż ubóstwiam tego kucyka! Wiktoria B. wybrała Dallasa (konia, na którym dotychczas jeździła), a Wiktoria P. - Cekinię. Reszta pomocników/pracowników wzięła resztę kucyków i koni, które nie były wcześniej na pastwisku. Muszę Wam powiedzieć, że to było najlepsze 35 minut (?) od ostatniego czasu, które przeżyłam, na prawdę. Trawa wyschła, ciemniejsze chmury poszły w siną dal, konie zatraciły się w jedzeniu, a my wszyscy zagłębiliśmy się w śród traw... Nigdy czegoś takiego nie przeżyłam. Wspaniałe uczucie leżeć na zielonej trawie, podczas gdy "Twój" wierzchowiec chodzi wokoło Ciebie, pasie się, a słońce ogrzewa Twoją twarz. Otacza Cię cisza i spokój... No chyba, że takowy Milano postanowi ciągle się wiercić, albo my postanowimy sobie porobić zdjęcia, haha. Powracało się niechętnie z tak pięknej łąki, ale kiedy już to się stało, musiałyśmy pożegnać wszystkich i lecieć na autobus.
Muszę przyznać, że jestem dzisiaj w stu procentach spełniona.
Wiktoria B. i Dallas :)
Wiktoria P. i Cekinia :)
Ja i Milano, kucyk, który od początku mnie urzekł <3
Haha, wylegiwanko :D
Nie wiem czemu, ale lubię te zdjęcia, niestety muszę przyznać, iż na drugim zdjęciu Milek próbował zjeść moje włosy haha.
A tutaj ja i Miluś z mojej perspektywy leżącej :)
I tak oto optymistycznym zdjęciem kończę tą notkę :)
Pozdrawiam, Hansini.
Fot.: Dzisiaj wszystkie robiłyśmy sobie wzajemnie zdjęcia :)